Bożena    


Skrócony opis mojej choroby widziany oczami mojego dziecka

To początek choroby, marzec 2007 rok, Elizka ma 9 lat - bezskutecznie proszę o pomoc, od gabinetu do gabinetu, ciągle bez diagnozy i jakiejkolwiek interwencji medycznej. Ból, płacz, kończenie dnia, kiedy słońce świeci, cisza, lęk, przerażenie i pytanie... co się dzieje, dlaczego nikt nie chce mi pomóc, ... ja umieram ...

Zapisana kartka na biurku mojego dziecka (znajdowałam je następnego dnia, kiedy wychodziła do szkoły)...
"człowiek nie może się poddawać. Człowiek to nie jest jakiś tam śmieć na drodze. Człowiek to osoba, która czuje, widzi i myśli... ale inni chyba tego nie widzą, a powinni. Człowiekiem nie powinno się gardzić, odrzucać, tylko mu pomóc... być godnym zaufania, współczuć lub przynajmniej próbować... a nie tak po prostu oddalać go i wpędzać coraz dalej do wielkiej dziury zakopanej gdzieś głęboko, daleko... to niegodne człowieka. Ludzie myślą, że są najważniejsi... nie chcą wyciągnąć ręki do kogoś cierpiącego, chorego..."

A to mój przerażający ból widziany oczami Elizki (człowiek nie powinien tak cierpieć!!)...
"uciec tam... tam, gdzie mgła nie dosięgnie nas... tam, gdzie od bólu ucieknąć już najwyższy czas, tam, gdzie długo czas płynie jak nieskończony sen... tam, gdzie już nigdy nikt nie odnajdzie Cię."

A tu, nawet dziecko widzi, że umieram samotnie i nie ma już nadziei, że ktoś MI/NAM pomoże..., aż trudno uwierzyć, że medycyna XXI wieku nigdy nie była/nie jest zainteresowana moim przypadkiem, umierałam na oczach ludzi w białych fartuchach, sama go nosząc.

"W oczach łzy płyną, jak rzeka a w sercu żal... ból... i cierpienie... czy to już koniec? ... W pamięci mej pozostaniesz... pochować Cię muszę w pięknej sukni malowanej... lecz nigdy me serce o Tobie nie zapomni, nigdy... żegnaj... żegnaj aniele biały, w mych oczach twe skrzydła, a w sercu Ty..."

Kiedyś ktoś pisał... "Boreliozo... Kim ty jesteś? Jak to robisz, że gdy wymawia się głośno Twoje imię wszyscy wokół nabierają wody w usta? Nikt nic nie wie, nikt nic nie może zrobić. Nikt nie chce niczego zrobić!."

CÓRECZKO, NIE PODDAŁAM SIĘ, TO DLA CIEBIE JESZCZE ŻYJĘ.



    Dziękuję dr Beacie
    Bożena